Wszystko, co jest potrzebne. O pracy zdalnej i nie tylko

O pracy zdalnej

Tak się składa, że dokładnie od tygodnia pracuję zdalnie. A raczej z domu. Bo zdalnie pracuję na co dzień i to od wielu lat. Wy zresztą też. Oczywiście nie na 100%. Ale kiedy Twoi współpracownicy, klienci, partnerzy i dostawcy są w innym mieście, kraju, lub po prostu osiągalni tylko przez telefon czy net, to czy nie mówimy wtedy o pracy zdalnej?

Wiem, że mam sporo szczęścia, że mogę w czasie tej pandemii pracować z domu. Wiele osób, jak np. moja mama, która pracuje na poczcie, nie ma takiej opcji. Ale praca zdalna jest dla mnie czymś w miarę oswojonym. Dlatego chciałam dzisiaj napisać dla Was tekst o pracy z domu. 

Tyle że teraz wszyscy o tym piszą. Korzystają z trendu i w ogóle hasztag koronawirus. Internet zalewają tego typu treści, a ja nie bardzo mam w tym temacie coś do dodania.

Może z wyjątkiem jednej rzeczy:

Magiczne sposoby nie działają

Magiczne sposoby na dobrą pracę zdalną nie działają zawsze i dla każdego. Jeśli chcecie wiedzieć, dlaczego, zapraszam do lektury wpisu mojego ulubionego blogera, Dariusa Foroux.

Uważam, że metodę pracy z domu trzeba sobie wypracować w praktyce. Jeśli ktoś całe życie chodził na 8 czy 9 do biura i tam siedział przy biurku przez 8 godzin, ciężko mu będzie pracować równie efektywnie w domu tylko dlatego, że zamieni piżamę na krawat. Dlatego takie poradniki są może czymś ciekawym, trendującym, co zapewnia zasięgi i inne korzyści (głównie autorom). 

Dla przykładu przyjrzyjmy się jednej z najczęstszych porad: podstawą jest dobry fotel i słuchawki. A ja np. słuchawek do pracy nigdy nie zakładam, nawet podczas videokonferencji. Nie mam też porządnego fotela, chociaż to przyznaję, akurat by się przydało. Ale jakoś daję radę. Staram się po prostu nie siedzieć w jednej pozycji dłuższy czas. Wszyscy radzą też wyznaczyć sobie osobne miejsce do pracy, ale co, jeśli ktoś mieszka w malutkiej kawalerce?

O pracy zdalnej na poważnie

Wiecie jaki jest mój sposób na efektywną pracę zdalną? Bo wierzę, że może ona być (i w moim przypadku tak niejednokrotnie jest) o wiele bardziej produktywna niż w biurze, gdzie mam tyle koleżanek i pyszną kawę. Oto mój jedyny sposób na pracę zdalną/w domu:

Trzeba widzieć w wykonywanej pracy sens i mieć wyznaczony cel. Jeśli to masz – możesz nawet leżeć cały dzień w piżamie na hamaku, a swoje zrobisz. 

No dobrze, wiem, że jakieś porady dotyczące zdalnej pracy też byście chcieli poznać, zatem odsyłam do mojego autorytetu w tej dziedzinie: Kasi Janoskiej. Na jej blogu znajdziecie wiele ciekawych artykułów pełnych sprawdzonych metod. 

Jeśli zaś chodzi o sytuację, to w całej tej pandemii najciekawsze dla mnie jest (o ile można takie stwierdzenie zaryzykować) to, jak wpływa ona na to, jak postrzegamy nasze życie, pracę i relacje z ludźmi. Jaką wartość przypisujemy niektórym rzeczom i działaniom. Bo to, że koronawirus zmieni nasze życie – co do tego nie mam wątpliwości. 

Wszyscy będziemy minimalistami

Wierzę (a może raczej mam nadzieję), że koronawirus zmieni na lepsze nasz styl życia, w szczególności nasze zwyczaje związane z zakupami. Fakt – niektórym odbiło i wykupują zapasy papieru toaletowego. Ja sama przyznaję, że dałam się chwilowo ponieść i kupiłam kilka puszek cieciorki i kilo ryżu – tak na wszelki wypadek. 

Ale kiedy już te zakupowe emocje opadną (albo po prostu skończy się kasa) – może zauważymy, że wielu z tych rzeczy, które tak ochoczo kupujemy, wcale nie potrzebujemy. Że może z tyłu szafki mam cały worek suchej cieciorki, który kupiłam w nadziej, że będę ją sama gotowała, zamiast kupować puszek. I że wcale nie musimy co weekend odwiedzać galerii handlowej w poszukiwaniu okazji. Że lepiej zastanowić się nad tym, co już mamy w naszych domach. Czy lubimy spędzać w nich czas i czy jest tam to, czego potrzebujemy, aby czuć się dobrze.

Mnie do właśnie takich refleksji skłoniła cała ta sytuacja. 

No i do tego, że jesteśmy zupełnie nieprzygotowani, mentalnie, finansowo czy pod kątem papieru toaletowego, do takich zmian, jakich obecnie doświadczamy. A wszystko wskazuje na to, że tych zmian będzie coraz więcej. 

Zmiany, jakich się nie spodziewamy

Już od dawna zmienia się to jak pracujemy. Zmienia się też to, jak kupujemy. Oczywiście wszystko przez internet. Powstanie sklepów on-line opisywaliśmy w kategoriach rewolucji. Ale to jest nic w porównaniu do tego, co nastąpi w niedalekiej przyszłości.

Powtarzamy sobie co prawda, że „jedyna stała w życiu to zmiana”. Ale musiała nastąpić pandemia, żeby odczuć, co to jest prawdziwa zmiana. A zmiany klimatyczne mogą jeszcze bardziej wpłynąć na to, jak żyjemy. Kiedy gwałtownie podniesie się lub obniży temperatura, nie wystarczy, że zamkniemy się w mieszkaniach. Będziemy musieli je opuścić. I wtedy będziemy mieć kolejną lekcję pt. Co jest nam tak NAPRAWDĘ potrzebne. 

Wiele rzeczy które robimy, robimy automatycznie lub pod wpływem impulsu. Nie zastanawiamy się nad prawdziwą potrzebą i sensem. Sklepy są pełne produktów, więc kupujemy. Nie mówię oczywiście, że należy przestać kupować żywność. Ale mi bardzo pomaga świadome podejście do kupowania. Zanim coś kupię, zastanawiam się długo, najlepiej parę dni, czy rzeczywiście tego potrzebuję. Czy nie mogę tego jakoś zastąpić tym, co już mam. Po kilku dniach najczęściej dochodzę do wniosku, że zamiana rzeczy, którą już mam, na inną, ciut lepszą rzecz, nie jest warta zachodu: czasu, pieniędzy mojej uwagi i zanieczyszczania środowiska. Bo każdy zakup ma wpływ na naszą planetę.

Minimalizm i „nie-kupowanie” praktykuję dopiero od początku roku, ale z każdym dniem dochodzę do wniosku, że potrzebujemy mniej, niż nam się wydaje. I im mam mniej, tym czuję się bardziej wolna i szczęśliwa. Nie czuję się lepiej niż inni przygotowana na zmiany, bo na takie zmiany, które nadejdą, ciężko się przygotować. Ale jest mi lepiej, gdy nie dźwigam tego bagażu ze sobą.

Wszystko, co jest potrzebne

Przede wszystkim potrzebujemy ludzi. Kiedy kilka lat temu pracowałam z domu, ale tak na 100%, zupełnie nie mając kontaktu z żywym człowiekiem, z czasem zaczęłam wariować. Chociaż lubię samotność, pracę w skupieniu i w pojedynkę. Po prostu bez innych ludzi się nie da. Oni nas inspirują, są przeciwwagą dla naszych dziwactw i lęków. Pilnują, żebyśmy byli lepsi.

Dlatego tak ważne jest, żebyśmy teraz byli razem (chociaż czasami na odległość) i wspierali się nawzajem. 

Powiązane wpisy

Mniej wolniej lepiej. 7 prostych przepisów na to jak mieć mniej, żyć wolniej i czuć się lepiej
Dołącz do newslettera! Otrzymasz eBooka o minimalizmie. Raz na jakiś czas wyślę Ci powiadomienie o nowych wpisach.
I agree to have my personal information transfered to MailChimp ( more information )