Wystarczyło jedno spojrzenie na tytuł i nie miałam wątpliwości, że chcę przeczytać tę książkę. Hello World to bliskie mi zdanie. I nie tylko mi. Kiedy zakładasz nową stronę na WordPressie taki tytuł ma pierwszy wpis, umieszczony jako przykład. To też zazwyczaj pierwsza linijka, którą masz za zadanie wyświetlić, kiedy uczysz się programować. Lubię to hasło, bo jest w nim prostota i optymizm. A także radość, którą niesie fakt, że masz nieograniczone możliwości tworzenia. Jeśli tylko zdecydujesz się posiąść odpowiednią do tego wiedzę.
W programowaniu czy tworzeniu stron najfajniejsze jest dla mnie to, że można stworzyć coś z niczego. Przestajesz być nieświadomym użytkownikiem inteligentnych maszyn, ale stajesz się ich partnerem. To ty dyktujesz im, co mają robić. Stukając w klawiaturę możesz sprawić, by cały świat przeczytał Twoje Hello World. I wiele, wiele więcej. Dlatego zawsze zachęcam wszystkich, by spróbowali programowania, nawet, jeśli całe życie uważali, że się do tego nie nadają.
I nawet, jeśli wcale nie chcą być programistami. Bo, jak pisze Hannah Fry, autorka książki Hello World. Jak być człowiekiem w epoce maszyn: czy chcemy, czy nie, jesteśmy otoczeni programami, algorytmami, danymi. Rozumienie ich może wydawać się czymś jedynie mile widzianym w pracy. Jednak stopniowo w wielu zawodach stanie się przewagą, a z czasem elementem niezbędnym. Komputery i programowanie nie jest już (tak jak kiedyś) czymś zarezerwowanym dla wybranych. Staje się coraz bardziej egalitarne. Chociaż mamy jeszcze oczywiście wiele do zrobienia w tym temacie. Każdy, kto posiada komputer i dostęp do internetu, może nauczyć się je rozumieć i z nimi pracować.
Hello World stanowi przypomnienie o możliwości dialogu człowieka z maszyną. O chwili, w której naprawdę nie sposób już ustalić, kto wydaje polecenia, a kto je wykonuje. To początek partnerstwa.
Czy algorytmy mogą być złe?
Hanna Fry w bardzo przystępny sposób opisuje jak działają algorytmy i na czym polega fenomen danych – tego, że mamy ich tak wiele, że wszystkie dane da się cyfrowo gromadzić, przetwarzać i poddawać analizie. Pisze jak gromadzenie dużej ilości danych i algorytmy wpływa na zmiany w sądownictwie, medycynie, motoryzacji. A nawet jak na nowo kształtują sztukę czy przestępczość.
algorytm (rzecz.): krokowa procedura rozwiązania problemu lub osiągnięcia określonego celu, szczególnie przez komputer.
Algorytm to ciąg instrukcji logicznych. Każdy przepis kulinarny jest algorytmem, każda instrukcja z IKEI. W kontekście nowych technologii są to niemal zawsze obiekty matematyczne.
Dwa typy algorytmów, które wyróżnia Fry:
- algorytmy regułowe
- algorytmy uczenia maszynowego
Te pierwsze są jasne i klarowne, bo zostały napisane przez człowieka. Pracują na regułach. Te drugie są nieco bardziej skomplikowane.
Algorytm uczenia maszynowego zawiera się w szerszym pojęciu sztucznej inteligencji. Algorytmy takie mają rozpoznawać przedmioty na zdjęciach, rozumieją wymawiane przez nas słowa i tłumaczą je z jednego języka na inny – robią to wszystko, z czym algorytmy regułowe zawsze miały kłopoty.
Na samym wstępie autorka zaznacza, że żaden algorytm nie może być zły czy dobry sam w sobie – o tym decyduje sposób jego wykorzystania. Jednak po lekturze całej książki nie sposób oprzeć się wrażeniu, że algorytmy są dla nas zagrożeniem. Opierają się one bowiem na uogólnieniach, stereotypach. I podczas gdy może to okazać się bardzo przydatne w medycynie, w wymiarze sprawiedliwości może nas zaprowadzić na manowce.
Dane, czyli zaczynam się bać
Autorka cały rozdział poświęca danym. Dane są bardzo ważne, ale mam wrażenie, że nie wszyscy dostrzegają wagę tej sytuacji. Chociaż o danych mówi się sporo – to raczej w kontekście ich ochrony, niż w szerszym ujęciu. Nie do końca uświadamiamy sobie ich wpływ na nasze codzienne życie.
Cała historia i praktyka współczesnej medycyny opiera się na wyszukiwaniu prawidłowości w zbiorach danych. (…) A tak się składa, że w tym algorytmy są naprawdę dobre.
Obecny postęp technologiczny możliwy jest głównie dlatego, że mamy ogrom danych i (w końcu) techniczne możliwości, aby je gromadzić i analizować. Jak pisze Fry: Sieci neuronowe istnieją od połowy XX wieku, lecz jeszcze do niedawna nie mieliśmy łatwego dostępu do naprawdę mocnych komputerów, niezbędnych do tego, by wycisnąć z nich wszystko, co się da.
Dane są też tematem wrażliwym – często postrzegane jako najwyższa wartość, coś, co trzeba chronić za wszelką cenę. Ja nigdy nie poddawałam się tej paranoi. Rozumiałam zasady swoistego barteru, o którym zresztą wspomina także Fry. Wiem, że wymieniam swoje dane na inne dobra. Możliwość korzystania z informacji i programów. Gdyby Google dało mi możliwość wycofania moich danych z obrotu, ale za cenę odcięcia od Gmaila, wyszukiwarki, Google Maps i Translatora – bez żalu zrzekłabym się praw do tych danych.
Jednak po lekturze książki Fry już nie jestem tak optymistycznie nastawiona. To, co pisze ona o wykorzystywaniu danych oraz błędach, które popełniają na ich podstawie algorytmy, zmusza do myślenia. Nawet ja zaczęłam ostrożniej podchodzić do tematu danych.
Hello World! Radość tworzenia, czy strach?
Chociaż autorka pisze, że algorytmy nie są nacechowane pozytywnie bądź negatywnie – większość przykładów przez nią przywoływanych to pomyłki, czasem tragiczne w skutkach. Algorytmy według Fry potrafią nawet dyskryminować. Opierają się w końcu na stereotypach.
A jednak (a może właśnie dlatego) książka jest według mnie lekturą obowiązkową dla nas wszystkich. Przeczytaj ją, jeśli chcesz wiedzieć, co dzieje się dookoła ciebie, w twoim telefonie i komputerze.
A Wam z czym teraz kojarzyć się będzie hasło Hello World? Z radością tworzenia czy obawą przed algorytmami? Możecie podzielić się Waszymi uwagami w komentarzach!
[related_posts_by_tax posts_per_page=”3″ columns=”3″ format=”thumbnails” image_size=”medium”]