Do napisania tego tekstu skłoniły mnie dwie rzeczy. Pierwsza z nich to lektura książki Otoczeni przez idiotów. Jak dogadać się z tymi, których nie możesz zrozumieć autorstwa Thomasa Eriksona. Druga to pytanie, które dość często słyszę, a na które nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć: Jesteś introwertyczką czy ekstrawertyczką?
Introwertycy, ekstrawertycy – czyli kto?
Introwersja i ekstrawersja to pojęcia wprowadzone w latach 20 przez Carla Gustawa Junga. Jak możemy przeczytać na Wikipedii: Według Junga introwersja i ekstrawersja to dwa ogólne typy postaw, które wyrażają kierunek, w jakim zmierza libido (rozumiane nie jako popęd seksualny, jak u Freuda, ale jako ogólna energia psychiczna). Ekstrawertyk kieruje swoje zabiegi adaptacyjne i reakcje na zewnątrz, sterują nim oczekiwania i potrzeby środowiska społecznego. U introwertyka natomiast, libido realizuje się poprzez subiektywne stany wewnętrzne i procesy psychiczne, a pierwszą reakcją introwertyka na nieznane środowisko jest wycofanie.
Na Wikipedii możemy też zobaczyć wykres, określający cztery typy charakteru i przypisujący je do konkretnych kolorów: zielony i niebieski to kolory introwertyków. Żółty i czerwony – ekstrawertyków.
Identyczną paletę kolorystyczną znajdziemy w książce Eriksona. Sięgnęłam po nią, bo podobnie jak wielu osobom, zdarzało mi się mieć trudności w zrozumieniu motywów postępowania innych ludzi. A przecież chciałabym wiedzieć, co powoduje, że myślą lub postępują w taki, a nie inny sposób. Tak jak pisze Erikson: każdy się kiedyś zastanawiał, czemu niektórzy są tacy nierozgarnięci. I szybko dodaje, że to nie o to chodzi – po prostu ludzie są różni. I że trzeba być elastycznym i mieć zdolności adaptacyjne, żeby odnajdywać się w różnych sytuacjach i radzić sobie z rozmaitymi typami ludzi.
Chciałam też dzięki tej książce dowiedzieć się, jakim sama jestem kolorem – po to, aby móc pracować nad swoimi słabościami i wzmacniać te pozytywne cechy. Jednak z każdą kolejną stroną miałam coraz większy mętlik w głowie. Kiedy czytałam opis osobowości zielonej – miałam wrażenie, że jestem „Zielona”. Z niebieskim, czerwonym i żółtym było podobnie. W każdym z opisów widziałam elementy swoich postaw i zachowań.
Na samym środku skali
Na początku książki znajduje się wykres, zresztą bardzo podobny do tego z Wikipedii, który ma ułatwić zrozumienie różnic między poszczególnymi typami osobowości.
Jednak patrząc na wykres – cały czas widziałam się dokładnie w jego centrum. Jestem nastawiona zarówno na wykonywanie zadań, jak i relacje z ludźmi – i za nic w świecie nie mogę zdecydować, co jest dla mnie ważniejsze. Na pewno nie jestem też osobą bierną, chociaż daleko mi do ekstrawertyczki.
Z tego powodu ciężko było mi czytać tę książkę, bo niemal w każdym opisie znajdowałam elementy swojego charakteru. Ale być może to moja ogólna niechęć do kategoryzowania i szufladkowania ludzi. Dość ostrożnie podchodzę do tego rodzaju podziałów i traktuję je raczej jako narzędzie do wykorzystania w danej sytuacji, niż coś, co obowiązuje zawsze i w każdej sytuacji.
Zdecydowanie łatwiej jest przypisać któryś z czterech kolorów do ludzi z naszego otoczenia, niż samych siebie. Pod tym względem jest to na pewno pożyteczna lektura. Pozwala bowiem powstrzymać się od oceniania zachowań innych ludzi jako ekscentrycznych, nielogicznych, czy po prostu głupich. Kiedyś ciężko było mi zrozumieć, dlaczego ludzie pracują powoli, albo dlaczego podejmują pewne (nierozsądne w moim przekonaniu) decyzje. Dlaczego robią tabelki w Wordzie i nie używają skrótów klawiszowych. Dlaczego zamiast zadzwonić, poświęcają pół godziny na napisanie maila. Dzięki tej książce wiem, że niektórzy po prostu widzą pewne kwestie inaczej niż ja. Wiem też, DLACZEGO tak się dzieje. Erikson w bardzo obrazowy, i dość szczegółowy sposób pokazuje, jak odmienne motywacje kierują naszymi zachowaniami.
To, co podkreśla autor książki, to fakt, że nie ma złych czy dobrych kolorów – każdy jest po prostu inny. Podobnie, jeśli zwrócicie uwagę na wykres z Wikipedii – każdy kolor ma zarówno cechy, które określicie jako pozytywne, jak i negatywne. A jednak wydaje się, że (przynajmniej na rynku pracy) faworyzuje się raczej osoby ekstrawertyczne. W sieci możemy znaleźć wiele artykułów usprawiedliwiających, czy pokazujących plusy bycia introwertykiem. Na przykład: Dlaczego warto zatrudnić introwertyka w firmie. Tak jakby ekstrawertycy takiej obrony nie potrzebowali.
Jak dogadać się z tymi, których ciężko zrozumieć?
Książka Eriksona przyda się każdemu, kto pracuje z ludźmi – a w szczególności osobom, których praca opiera się na dobrej komunikacji z innymi – klientami, współpracownikami. Erikson we wstępie pisze o spotkaniu z szefem firmy, który niemal wszystkich swoich pracowników uważał za idiotów. Zaraz potem dodaje, że to odbiorca (a nie nadawca!) decyduje o tym, czy komunikacja jest zrozumiała. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to dość kontrowersyjna teza. Oczywiście nadawca ma wpływ na to, na ile przekaz jest jasny, przyjazny itp. Jednak także odbiorca komunikatu powinien wykazać się dobrą wolą, aby zrozumieć nadawcę. Komunikacja to proces dwukierunkowy i wymaga pewnego poziomu współpracy – nawet jeśli nie myślimy o niej w ten sposób na co dzień.
Książka na początku omawia szczegółowo wszystkie cztery typy i pokazuje, jak nauczyć się je rozpoznawać u bliskich czy współpracowników. Na końcu opisuje szczegółowo, jak się z nimi – mimo różnic – dogadać. Jak ich zrozumieć, ich motywacje, ich sposób myślenia, aby nie wywoływał on u nas zniecierpliwienia. Abyśmy wiedzieli, jak z nimi rozmawiać, aby i oni nas zrozumieli.
Nie jest to z pewnością poważnym, naukowym opracowaniem, raczej praktycznym podręcznikiem, czy też esejem opartym o doświadczenia autora i jego dar wnikliwej obserwacji. Ale według mnie warto zaglądać do niej co jakiś czas, chociażby po to, aby przypominać sobie o tej różnorodności i by wciąż pracować nad doskonaleniem swojej komunikacji.
A może coś innego?
Wracam więc do pytania: Jesteś ekstrawertyczką czy introwertyczką? Zazwyczaj kiedy odpowiadam, że jestem gdzieś pośrodku, słyszę od mojego rozmówcy, że on/ona… w zasadzie też. Wiele osób nie chce lub nie może utożsamiać się z którąś z tych dwu skrajnych postaw. Tak właśnie trafiłam na trzecie określenie, ukute z powodu ograniczeń tego binarnego podziału – ambiwersję. To właściwość osobowości, która polega na zrównoważeniu cech introwertycznych i ekstrawertycznych. Bo chyba większość z nas mieści się gdzieś pomiędzy tymi dwiema skrajnościami.
Tak jak pisze Thomas Erikson: Nieważne, czy jesteś Czerwony, Żółty, Zielony czy Niebieski. Ani czy jesteś kombinacją kolorów. Zawsze będziesz w mniejszości. Cała reszta będzie inna. Nieważne, jak bardzo złożoną masz osobowość: nie możesz być jednocześnie wszystkimi pozostałymi typami. A zatem – musisz się dostosowywać do tych, których spotkasz. Czyli musisz umieć się z nimi porozumieć. Ja dodałabym jeszcze: musisz tego przede wszystkim chcieć.
A Ty? Jesteś introwertykiem, ekstrawertykiem – czy podobnie jak ja nie lubisz takich szufladek? Podziel się opinią w komentarzu!
W tym temacie polecam też ten artykuł: https://www.theguardian.com/science/brain-flapping/2018/may/01/why-the-introverts-v-extroverts-battle-helps-neither-side
[related_posts_by_tax posts_per_page="3" columns="3" format="thumbnails" image_size="medium"]