Zagranica nie zachwyca. Turystyka zrównoważona

turystyka zrównoważona

Słyszeliście o takim pojęciu jak turystyka zrównoważona? Ja muszę przyznać, że dopiero niedawno poznałam tę ideę, chociaż od jakiegoś roku wdrażałam ją (nieświadomie) w życie.

Przejeżdżając niedawno rowerem przez Sopot usłyszałam taką wypowiedź: Jak patrzę na tę plażę z parasolami, to czuję się, jakbym była za granicą.

Za granicą, czyli w jakimś super pięknym, odległym bajkowym miejscu. Ja bardzo długo też lubiłam jeździć za granicę, marzyły mi się dalekie wyprawy, najlepiej na inny kontynent. Wydawało mi się to o wiele ciekawsze, niż zwiedzanie własnego kraju, o którym przecież „wiedziałam już wszystko”.

Jednak niedawno zaczęłam interesować się (i wdrażać w życie) filozofię minimalizmu, less-waste i intencjonalności. To znaczy, że zamiast biernie, bezmyślnie konsumować, robić to w bardziej uważny, świadomy sposób. I przez to zupełnie zmieniło się moje podejście do turystyki.

Jako, że właśnie trwają wakacje, chciałam Wam opowiedzieć o turystyce zrównoważonej i dlaczego warto zmienić swoje podejście do sposobu, w jaki spędzamy wolny czas.

Przy okazji opowiadam też o Fromborku, a relację wideo zobaczycie tutaj:

Dlaczego nie jeżdżę za granicę?

Nie tylko dlatego, że trwa pandemia – chociaż to jest na pewno jeden z niewielu pozytywnych jej przejawów. Chociaż są tacy, co nic nie robią sobie z obostrzeń i nadal latają gdzie się da.

Przede wszystkim dalekie podróże są bardzo szkodliwe dla środowiska. W szczególności przemieszczanie się samolotem zostawia spory ślad węglowy.

Międzykontynentalny lot w obie strony to ponad 1 tona wyemitowanego CO2, a zatem tyle co 1,5 miesiąca naszego normalnego życia. 

(post-turysta.pl)

Ponieważ nie mam samochodu (ani nawet prawa jazdy), kiedy gdzieś wyjeżdżam, jestem niejako „skazana” na transport publiczny, który jest o wiele bardziej ekologiczny. Wybieram pociąg albo rower. Ten ostatni jest najbardziej przyjaznym środkiem komunikacji. A w Polsce w ciągu kilku ostatnich lat bardzo poprawiła się infrastruktura rowerowa jak i kolejowa, więc taka podróż nie musi być czymś nieprzyjemnym.

Podróżowanie lokalnie, blisko, jest dla mnie przejawem patriotyzmu. Odwiedzając rodzime miejscowości – wspieram lokalne, często rodzinne firmy, a przy okazji – polską gospodarkę. Co jest istotne zwłaszcza teraz, kiedy branża turystyczna boryka się z kryzysem wywołanym pandemią.

Uczę się też doceniać to, czego długo nie doceniałam, odkrywam miejsca, o których tylko słyszałam, albo wcale nie wiedziałam. To pozwala mi praktykować uważność i wdzięczność. Potrafię spojrzeć inaczej na wiele rzeczy, których do tej pory nie doceniałam albo miałam za oczywiste.

Nowy kolonializm?

Kiedyś przeczytałam, że współczesna turystyka to nowy kolonializm. Oczywiście nie na taką skalę, jak było to w epoce wielkich odkryć geograficznych. Ale nie da się ukryć, że przemysł turystyczny zmienił krajobraz wielu państw. Często nieodwracalnie – bez turystów i turystyki te kraje by nie przetrwały. I znowu wracam do pandemii – w jej obliczu całe miasta czy nawet kraje mogą mieć poważne problemy gospodarcze.

Są kraje, które inwestują w turystykę więcej niż w edukację czy ochronę zdrowia. A życie mieszkańców podporządkowane jest potrzebom turystów. Pieniądze, które wydajemy za granicą nie trafiają do lokalnych społeczności, ale do zachodnich firm pośredniczących: agencji, linii lotniczych, hoteli, sieci restauracji.

Oczywiście poznawanie innych krajów, innych kultur też ma swoje niewątpliwe zalety, i pewnie nie wyszłoby na dobre, gdyby wszyscy nagle przestali jeździć do zagranicznych kurortów. Jednak uważam, że można do tego podchodzić z większym rozsądkiem. Istnieją lepsze sposoby na poznawanie świata niż tanie wczasy all-inclusive w zamkniętym hotelu, gdzie personel pracuje za najniższą stawkę godzinową.

Gdzie teraz?

Nie mówię, że za parę lat nie polecę gdzieś daleko, np. do USA, bo marzy mi się dłuższy pobyt tam. Ale nie będę tam turystką, tylko pomieszkam sobie trochę, żeby doświadczyć ponownie tego klimatu.

Teraz jednak na nowo zachwycam się Polską. Chcę dobrze poznać najbliższą okolicę: Kaszuby, Żuławy, Warmię i Mazury, Wybrzeże. Bo wciąż (jeszcze) jest tu wiele zaskakujących, nieodkrytych miejsc. Nie mniej pięknych, niż „zagranica”.

Mniej wolniej lepiej. 7 prostych przepisów na to jak mieć mniej, żyć wolniej i czuć się lepiej
Dołącz do newslettera! Otrzymasz eBooka o minimalizmie. Raz na jakiś czas wyślę Ci powiadomienie o nowych wpisach.
I agree to have my personal information transfered to MailChimp ( more information )