Ta książka stała się hitem internetu jeszcze zanim trafiła do sklepów. Paweł Tkaczyk osobiście podpisał wszystkie egzemplarze kupione w przedsprzedaży. Jeden z nich trafił do mnie. Ale jakoś nie znalazłam chwili, aby coś mądrego na jej temat napisać. A przecież zupełnie jej pominąć na moim blogu nie mogę. I nikt, kto zajmuje się pisaniem czy opowiadaniem też nie powinien. A zatem: Narratologia Pawła Tkaczyka, o czym to jest?
Ta książka to nic innego jak 29 esejów, krótkich opowieści o sztuce opowieści. Co więcej – eseje te tworzą swoją własną narrację, ułożone są w jedną, spójną historię. Paweł Tkaczyk praktykuje to, o czym pisze. Nie jest to więc tylko teoria. A o czym dokładnie pisze Paweł? Pisze na przykład, na wstępie, o różnych typach rozmów. Jednym z nich jest właśnie opowieść. Według mnie blog też może stać się taką rozmową. Jeśli tylko jest opowieścią. Jeśli zakłada większą narrację, a jego twórca jest świadomy obecności tego, który słucha. I jest świadomy, że sam snuje opowieść.
Narratologia nie jest prostą instrukcją. Trzeba mieć solidne podstawy, by móc w pełni docenić tę książkę i ogrom wiedzy w niej zawarty. Ilość nawiązań i cytatów jest momentami przytłaczająca. Co więcej, krzyżują się tu zagadnienia z pogranicza literatury, antropologii, socjologii, psychologii i neurologii. Skrzyżowanie humanistyki i nauk biologicznych to jeden z ciekawszych według mnie trendów. I pewnie będzie się dalej rozwijał.
Społeczna waluta opowieści
W piątym rozdziale Narratologii czytamy o walucie społecznej opowieści. Kiedy tworzymy narrację, powinniśmy zastanowić się, czy buduje ona poczucie wspólnoty. Mamy tu odejście od tradycyjnie pojmowanej wartości dla czytelnika. Nie wszystko musi mieć cel w postaci przekazania jakichś informacji czy wiedzy. Czasami nasze słowa mogą służyć „tylko” temu, aby powstała więź między dwiema osobami. Bez tej więzi nawet najmądrzejszy bloger i ekspercki ekspert jest tylko chodzącą encyklopedią. A my zawsze możemy sięgnąć po inną encyklopedię. To więź sprawia, że sięgamy akurat po tę konkretną. Że wybieramy tego, a nie innego eksperta.
Cel opowieści
Ale jednak cel jest nadal bardzo ważny. Bohater naszej opowieści musi mieć cel i musi napotkać przeszkody na drodze do niego. Tylko wtedy jego historia nas wciągnie. Skąd wziąć takie przeszkody? Autor podaje kilka przykładów: bohater chce zrobić coś czego nie może albo musi zrobić coś czego nie chce. Są opowieści typu powrót – o przywracaniu porządku świata pogrążonego w chaosie. Są opowieści o odkryciu – wszystko to, w co wierzył bohater okazuje się kłamstwem. Te wzorce, jak w ogóle cała książka Tkaczyka, przydadzą się wszystkim osobom tworzącym opowieści, komunikaty, treści. Pisarzom, blogerom, copywriterom. A jeśli dodatkowo interesuje cię psychologia i schematy stojące za tym jak myślimy i co robimy – będziesz zachwycony!
Paweł Tkaczyk pisze, że mowa powstała aby budować relacje społeczne. A zatem język jednak jest ważny. Dobór słów, które wypowiadamy do siebie nawzajem jest istotny. Zawsze czuję irytację, kiedy ktoś mi mówi: „To tylko słowa, słowa nic nie znaczą, nie o to mi chodziło.” Tak, jakby słowa nie miały mocy, aby kogoś skrzywdzić. Ci ludzie nie wiedzą co mówią. Dosłownie i w przenośni.
W rozdziale 11. Paweł Tkaczyk pisze o tym, że dobre opowieści zaczynają się jak rozmowa – od wzbudzenia zainteresowania. Takie frazy jak „Za górami, za lasami” czy „Dawno temu w odległej galaktyce” działają na nas jak zaklęcie, hipnoza. Jak magdalenka u Prousta. Przenoszą nas w czas dzieciństwa, kiedy wszystko było nowe, interesujące, zadziwiające. Kiedy bezgranicznie oddawaliśmy się przyjemności słuchania opowieści.
Small Talk wraca do łask
Znałam kiedyś chłopaka, który z pogardą traktował wszelkie small-talki i pogadanki w windzie o pogodzie. Często cytował Eleonor Roosevelt. Do znudzenia. Cytat ten pojawia się i w Narratologii. Oto on:
Wielkie umysły dyskutują na temat idei. Przeciętne umysły dyskutują o wydarzeniach. Małe umysły dyskutują o ludziach.
Pani Roosevelt pewnie miała sporo racji. Ale. Paweł Tkaczyk dyskutuje z takim podejściem. Słusznie (moim zdaniem i ku mojej radości) zauważa, że aby rozmawiać o ideach, najpierw trzeba zbudować więź. Oczywiście czasem zdarzy się nawiązać rozmowę o ideach bez tej więzi. Niedawno wracałam pociągiem z Wrocławia do Gdyni. Weszłam do Warsu, ale wszystkie stoliki były zajęte. Usiadłam więc obok mężczyzny, który okazał się być żołnierzem. Wydawałoby się na pierwszy rzut oka, że tematów wspólnych nie znajdziemy. Ale aż do Poznania rozmawialiśmy o religii, służbie wojskowej, polskiej gospodarce, polityce i prawach gejów. To była bardzo ciekawa (i kulturalna) dyskusja. Bez kłótni i bez żadnych głupich podtekstów.
Zdaję sobie sprawę, że to wyjątkowa sytuacja. Być może ta więź, o której pisze Paweł Tkaczyk, została tutaj wytworzona przez warunki zewnętrzne wspólnego, wymuszonego pobytu w Warsie. A może po prostu potencjał stworzenia tej więzi tkwi w każdym z nas naturalnie? Może wystarczy dać jej dojść do głosu? Sama nie wiem…
W każdym razie polecam sięgnąć po książkę Narratologia Pawła Tkaczyka. Warto mieć ją w domu, pod ręką i sięgać do niej na wyrywki. Jest ponadto pięknie wydana, w minimalistycznym stylu, na dobrym papierze, z bardzo przyjemną typografią.
To lektura obowiązkowa dla wszystkich, których interesuje pisanie i tworzenie opowieści!