Dzisiaj Prima Aprilis, ale chyba nikomu nie jest do śmiechu. Nastały dziwne i straszne czasy. Zazwyczaj o tej porze roku tematami w mediach są: wiosna, Wielkanoc, oraz kto komu zrobił lepszego psikusa 1 kwietnia. Ciekawa jestem, czy dzisiaj też tak będzie, czy media przegapią to podobnie jak początek wiosny. Sytuacja nie skłania do śmiechu – a szkoda, bo śmiech bardzo by nam teraz dobrze zrobił. Bo śmiech to (nie tylko) zdrowie. Przydaje się też przy pisaniu i tworzeniu prezentacji. Ale o tym za chwilę.
Śmiech to (nie tylko) zdrowie
Wiadomo – śmiech jest przeciwwagą dla niezbyt wesołej codzienności. Takim przyjemnym przerywnikiem. Ale śmiech także bardzo dobrze wpływa na zdrowie. Na przykład na naczynia krwionośne, zmniejszając ryzyko zawału serca. Wzmacnia system odpornościowy i obniża ciśnienie krwi. Podczas śmiania się wytwarzane są endorfiny i dopamina – a stąd już prosta droga do lepszego samopoczucia.
Kiedy się śmiejemy, nasze mózgi lepiej pracują, poprawia się pamięć krótkotrwała. Obniża się natomiast poziom kortyzolu – hormonu stresu. Wzrasta też tolerancja na ból.
Homo Ridens, czyli człowiek śmiejący się
Człowiek jest zdaje się jedynym stworzeniem, które się śmieje. Skoro zostaliśmy obdarowani taką wyjątkową umiejętnością – musi być to coś ważnego.
Tylko czy w dobie pandemii wypada nam śmiać się i żartować? Dajcie znać w komentarzach – ciekawa jestem Waszej opinii. Mieszanie humoru z tematami poważnymi to trudna umiejętność. Moim zdaniem kultura anglosaska radzi sobie z tym o wiele lepiej niż my – tacy zawsze albo śmiertelnie poważni.
A śmiech w grupie jest istotny, bo wzmacnia więzi społeczne. Buduje zaufanie. Co więcej – jeśli skłonisz kogoś do śmiechu – masz jego uwagę. A to jest szczególnie przydatne, kiedy piszesz tekst na bloga, czy prowadzisz prezentację – zwłaszcza zdalnie, kiedy o wiele więcej rzeczy rozprasza odbiorcę. Ludzie też lepiej zapamiętują treści, które przekazywane są z odrobiną humoru.
Jak rozśmieszać?
Humor to coś, co albo przychodzi naturalnie, albo jest wymuszone, nieszczere – a w efekcie zamiast bawić, wywołuje dreszcz żenady. Niestety bardzo ciężko jest osiągnąć oczekiwany efekt bez popadania w przesadę. Mnie szczerze mówiąc męczą prezentacje zdominowane przez memy – mam nadzieję, że ten trend niedługo odejdzie w niepamięć.
A bez odwoływania się do memów czy śmiesznych gifów też można poprowadzić ciekawą prezentację i pary okazji rozbawić publiczność.
Humor na siłę się nie sprawdzi, jest jednak kilka sposobów, aby wytrenować w sobie tę umiejętność:
- Element zaskoczenia – puenta dowcipu jest zawsze zaskakująca – i właśnie dlatego śmieszy
- Konflikt – walkę z przeciwnościami możesz przedstawić nie tylko na poważnie. Zwłaszcza, jeśli namieszamy trochę w proporcjach
- Jak namieszać w proporcjach? Wyolbrzymianie kwestii błahych i bagatelizowanie ważnych pomoże nabrać trochę dystansu do tematu (a dystans i śmiech są praktycznie nierozłączne)
- Dobry dowcip niesie nie tylko śmiech, ale i znaczenie, skłania do refleksji
- Śmiej się sam z siebie (w każdym razie lepsze to, niż wyśmiewanie innych)
- Baw się słowami, wykorzystuj te, które brzmią zabawnie, stosuj aliteracje i gry słów
- Powiedz coś „na ucho” – taka „niby tajemnica” wywoła efekt antycypacji, i łatwiej będzie wtedy odbiorcę zaskoczyć
Rozbawianie innych nie jest łatwe (i mówię to z własnego doświadczenia), ale można się tego nauczyć. Jak? Na pewno pomoże wnikliwe obserwowanie tych, którzy nas rozśmieszają najbardziej (zamiast tych, którzy nas dołują czy irytują). No i zdecydowana zaleta – śmiech jest zaraźliwy!
Życzę Wam dzisiaj dużo dobrego humoru – mimo wszystko!