Pogórze Przemyskie czyli Małe Bieszczady ⋆ GajaPisze.pl

Tegoroczną majówkę postanowiłam spędzić w rejonie Polski zupełnie mi nieznanym – na Pogórzu Przemyskim. Wybrałam się pociągiem do Przemyśla, aby tam spotkać się z przewodniczką i ośmioma nieznanymi mi dziewczynami, i wyruszyć w dzikie lasy Pogórza. Po co? Głównie dlatego, że planuję w tym roku (w końcu) wybrać się na solo wędrówkę po Bieszczadach z plecakiem i wyprawa do tzw. „Małych Bieszczad” wydała się idealna jako przygotowanie. W końcu w górach nie byłam już 2 lata!

Pakuję się na majówkę w góry

To, co uwielbiam zaraz po podróżach po Polsce to przygotowania do nich. Potrafię tygodniami planować trasy i to co zabiorę. Nagrałam filmik, w którym opowiadam o tym, co i dlaczego spakowałam.

Oprócz sprzętu sporo czasu poświęciłam też na przygotowanie kondycyjne. Pogórze Przemyskie to wprawdzie nie Alpy czy Himalaje, ale nie chciałam zostawać w tyle grupy czy jej opóźniać. Więcej chodziłam (zwłaszcza po sopockich lasach, które bywają dość „górzyste”), ćwiczyłam jogę i rozciąganie, robiłam treningi na wzmocnienie nóg, kolan i ramion. Powiem Wam, że ten wysiłek bardzo się opłacił. Myślę, że nie zaprzestanę robić tych ćwiczeń. Zresztą ten wyjazd był świetnym pretekstem, aby wprowadzić nieco więcej ruchu do codziennej rutyny.

Relacja z majówki

Wyjazd był rewelacyjny i spełnił wszelkie moje oczekiwania. Przekonałam się, że jestem w stanie kilka dni pod rząd chodzić p ogórach z ciężkim plecakiem, śpiąc w namiocie. Wiem, ze poradzę sobie w Bieszczadach i nabrałam pewności siebie. Całą relację zobaczycie tutaj:

Wycieczka organizowana była przez firmę Sport Adventure (nie jest to współpraca sponsorowana, sama zapłaciłam za udział). Jeśli macie ochotę sprawdzić się w terenie, nauczyć kilku praktycznych umiejętności, a to wszystko pod okiem doświadczonej przewodniczki, bardzo polecam.

Pogórze Przemyskie – jak sprawdził się mój sprzęt

Namiot

Korzystałam z jednoosobowego namiotu Cloud Up. Świetnie się go rozkłada i składa – szybko i jest to dość proste. Co prawda w czasie tego wyjazdu nie padało, natomiast była osoba, której namiot nad ranem był w środku mokry (podobnie miałam w Górach Izerskich z namiotem jednowarstwowym, zero deszczu, a w namiocie kałuża). Mój namiot był całkiem suchy w środku przez cały wyjazd (3 noce).

Mata do spania

Kupiłam matę „samopompującą” Thermarest Trail Scout Winglock R (piszę w cudzysłowie, bo matę trzeba było dość długo pompować, a pompka dość droga, więc nie posiadam). Mata dobrze izolowała od ziemi, natomiast chyba jednak kupię inną, grubszą (ta ma jedyne 2,5 cm i przy spaniu na boku była dość twarda).

Śpiwór

Śpiwór Marmot Trestles Elite Eco 30 sprawdził się doskonale. Temperatura komfortu to 3 stopnie Celcjusza. Nad ranem (kiedy jest najchłodniej) było około 7 stopni, i w śpiworze było minimalnie zimno – bielizna z merynosa + bluza pomagały. Jednak to pokazuje, z jakim marginesem należy traktować parametry podawane przez producentów. Podczas wyjazdu dowiedziałam się też ciekawej rzeczy – mianowicie, ze parametry podane są dla mężczyzn, a dla kobiet należy dodać 5 stopni. To by się zgadzało, że przy 8 stopniach śpiwór zaczyna być niewystarczający.

Plecak

Z plecaka trekkingowego damskiego Forclaz MT 900 Symbium 50+10 l jestem też bardzo zadowolona. Zmieściłam wszystko, co było mi potrzebne na 4 dni w lesie – sprzęt, ubrania, jedzenie i wodę. Świetnym rozwiązaniem było otwieranie plecaka z boku oraz uchwyty na butelki (sprawdzały się podczas upalnych chwil). Polecam!