Książka Porozmawiajmy o komunikacji. Mów, pisz, prezentuj skutecznie Piotra Buckiego ukazała się jesienią 2017. Z powodu innych obowiązków dopiero w grudniu mogłam do niej usiąść. Był to jednak dobry moment, bo wtedy właśnie zaczęłam się przygotowywać do wystąpienia, które czeka mnie na początku 2018.
I chyba w takich sytuacjach najlepiej po tę książkę sięgnąć. Kiedy mamy do opracowania konkretne wystąpienie czy prezentację. Łatwiej przyswajamy wiedzę, gdy mamy realny punkt odniesienia i myślimy o konkretnych treściach czy slajdach. W książce znajdziemy sporo wartościowych ćwiczeń, które można wykonać od razu i odnieść do naszej prezentacji.
Cztery ważne pytania
Dla mnie w szczególności przydatne jest ćwiczenie, w którym należy odpowiedzieć sobie na 4 pytania. Pomagają one w zaprojektowaniu ogólnej idei prezentacji, na samym początku przygotowań. Wiem, że przy każdej kolejnej prezentacji, a nawet wpisie na bloga, będę do tych pytań wracała. Nie zdradzę ich jednak – musicie sami kupić książkę, aby je poznać. Zresztą nie tylko dla nich warto.
Praktyka i teoria
Oprócz praktycznych ćwiczeń atutem książki jest pomysł na jej strukturę i styl, w jakim została napisana.
Znajdziecie tutaj dwie główne części. Odpowiednie dla osób poszukujących teoretycznych podstaw, jak i tych bardziej nastawionych na praktykę i zadania do wykonania. Każdy, niezależnie od indywidualnego stylu uczenia się, powinien być usatysfakcjonowany.
Obie części (Teoria, ale bez przynudzania oraz Praktyka, ale bez magicznych sposobów) dzielą się na kilka dosłownie rozdziałów. Przychylam się, bo nie ma dla mnie nic gorszego, niż spis treści ciągnący się na kilka stron. W części teoretycznej możemy przeczytać o budowie i działaniu mózgu, empatii poznawczej, mechanizmach i procesach. Dowiecie się, co skupia uwagę i uwiarygadnia komunikat. W drugiej, praktycznej części, dostajemy narzędzia do tworzenia dobrych prezentacji. A także prowadzenia dobrej komunikacji mailowej i nie tylko.
Przede wszystkim jednak Piotr pisze o komunikacji w ogólnej perspektywie. Często o niej zapominamy, traktując komunikację jak proste narzędzie, zapominając, jaki jest jej cel. Pisze też o tym, czym jest dobra komunikacja i pomaga odróżnić ją od pseudokomunikacji, której wszędzie pełno dookoła. I dlaczego musimy zrobić wszystko, żeby nasza komunikacja zawsze była dobra: nie jest to wymysł, ale w pełni uzasadniona potrzeba. Jak pisze Piotr:
Bo dobra komunikacja to taka, która skupia uwagę i pozwala ją utrzymać, wzmacnia zrozumienie, za pomocą odpowiednich emocji modeluje zachowania, realizuje nasze cele i pomaga odbiorcy zapamiętywać.
Ale żeby nie było za słodko…
Jeżeli miałabym się do czegoś przyczepić (bo wiem, że ta recenzja zaczyna być trochę cukierkowa), to opinia na temat spotkań. Piotr pisze, że spotkania w pracy to strata czasu, służące pompowaniu ego managerów. Wymówka, by odwlekać zadania. Choć jest w tym sporo racji, nie mogę się z tym do końca zgodzić.
Uważam, że to zależy. Od rodzaju (i wielkości) organizacji, od rodzaju i celu spotkań, i tego, czy ktoś faktycznie je prowadzi i moderuje. Czy uczestnicy mają czas, by się przygotować i mają świadomość, po co są spotkania. Jednym słowem – nie stawiałabym sprawy tak na ostrzu noża – ich przydatność według mnie jest uzależniona od wielu czynników.
O dobrej komunikacji
Wracając jednak do pozytywów. Z całej książki przebija pozytywna osobowość autora, jego szacunek dla ludzi i empatia, co według mnie tylko uprzyjemnia lekturę. Jakbyśmy mieli przy sobie troskliwego nauczyciela. Owszem, Piotr podaje kilka brutalnych przykładów asertywnej komunikacji (jak np. informacja o kasowaniu maili, które przychodzą podczas urlopu). Jednak w każdym zdaniu widać jego autentyczną troskę o to, aby nasza codzienna komunikacja (biznesowa czy inna) była lepsza.
Wciąż niestety spotykam się z opiniami, że nie ma znaczenia JAK coś mówimy. Że nie mamy dystansu albo poczucia humoru, jeśli czyjś komunikat nas rani. Dla mnie osobiście takie wymówki są oznaką komunikacyjnego lenistwa i braku szacunku. To JAK komunikujemy się z innymi jest tak samo ważne. I nie chodzi mi tylko o mowę nienawiści czy agresję werbalną.
Jak nie prezentować
Ostatnio chodzę na wiele spotkań, kilka razy w tygodniu, na każdym z nich są zazwyczaj 3-4 prelekcje. Trochę się tego nasłucham. Naoglądam tych powerpointów z gradientem i wypełnionych nieczytelnym tekstem. Jednak brzydkie slajdy jestem bardziej skłonna wybaczyć, niż brak szacunku, jaki okazują publiczności mówcy.
Niedawno miałam wątpliwą przyjemność wysłuchania bardzo słabo przygotowanego wystąpienia. Miałam wrażenie, jakby autor wyszedł z założenia, że jest tak fantastyczny, iż cokolwiek powie – ludzie będą to łykali. Był tak zachwycony sam sobą, że nie zauważył totalnego rozprężenia na sali, tego, że nikt go nie słucha. Nikt – poza mną. Byłam z jednej strony zła, bo człowiek zmarnował mi 30 minut życia. Z drugiej strony nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje.
Do każdej prezentacji trzeba rzetelnie się przygotować. Nie polegać wyłącznie na swojej charyzmie. I myśleć przede wszystkim o tym, co chce usłyszeć widownia. To elementy dobrej prezentacji, o których pisze Piotr w książce. Nie pozostaje mi nic innego, jak się z nim zgodzić.
Piotr swoją książkę kończy słowem, które rzadko gości w internetach i mediach społecznościowych. Kończy słowem DZIĘKUJĘ. Dziękuje czytelnikom za poświęcony czas, i że chcą się rozwijać. Od razu też dodaje, że sam nadal będzie pracował i zwiększał swoją wiedzę. Którą potem przekaże nam. Nie są to puste słowa. Wiem, że już pisze swoją kolejną książkę. Z pewnością również po nią sięgnę.