Po co pisać bloga? Powinieneś to wiedzieć!

Dostałam niedawno od mojej przyjaciółki książkę Creative writing. From think to ink Simeona Lindstroma. Informacja z okładki składa obietnicę. Naucz się, jak uwolnić swoją kreatywność i odkryj, dlaczego nie potrzebujesz 1000 zachęt, by przełamać blokadę i udoskonalić swoje pisanie. Książka ta pomogła mi też namierzyć jedno z ważniejszych pytań: Po co pisać bloga?

Poza kilkoma mniej lub bardziej nowatorskimi metodami w książce znalazłam kilka teorii na temat samej natury komunikacji i pisania.

Komunikacja – to z niej głównie słyniemy my, ludzie. Każde dziecko już na początku swojego rozwoju dowiaduje się, że do innych ludzi można dotrzeć. Właśnie za pomocą komunikacji. Nigdy więc nie jesteśmy skazani na samotność – właśnie dzięki umiejętności posługiwania się językiem. Lindstrom pisze o tej ludzkiej, głęboko zakorzenionej potrzebie, by być usłyszanym. Umiejętność kształtowania symboli i pojęć staje się niemal boską właściwością. Dzięki niej udaje nam się sięgnąć do umysłu innej osoby.

Po co pisać bloga?

Na samym początku tej książeczki mamy ćwiczenie do wykonania. Wydaje się proste, jednak wcale takie nie jest. I mimo swojej prostoty jest to najważniejsze zadanie, jakie przed nami stoi. Powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytanie: PO CO PISZĘ?

Jak znaleźć odpowiedź? Autor śpieszy z pytaniami pomocniczymi:

  • Jaki chcesz wywołać efekt? Wzruszenie? Chcesz komuś pomóc, czegoś nauczyć?
  • Co się stanie, jeśli nikt nie będzie cię czytał? Przestaniesz pisać, czy będziesz to robić dalej?
  • Co w skrócie jest twoim przesłaniem? Co chcesz przekazać światu?

Brzmi to nieco patetycznie, ale chyba tak musi być, bo to bardzo ważne pytania. Myślę też, że można to ćwiczenie zastosować do innych rzeczy, które robimy – naszej pracy, studiów, relacji z ludźmi itp. Ważne jest by zawsze mieć świadomość, z jakich powodów robimy to, co robimy.

Pragnienie – źródło kreatywności

Co najczęściej stoi za potrzebą pisania? Jaka potrzeba? Na pewno stworzenie czegoś, czego nie było wcześniej. Euforia towarzysząca temu jest uzależniająca. Co jeszcze skłania nas do pisania? Potrzeba, żeby coś zmienić, coś, co według nas powinno być inne. Że czegoś na świecie brakuje. Pisaniu zawsze więc powinny towarzyszyć emocje – i nie jest tu ważne, czy pozytywne, czy negatywne. Musimy czegoś chcieć. Bardzo.

Do pisania trzeba mieć jaja

Takie metaforyczne jaja. Wiele osób nie mówi co ma na myśli, nie pisze, bo uważa, że nie ma prawa prosić świata o uwagę. Zdaniem autora Creative writing należy przestać przejmować się innymi ludźmi – czy zwrócą uwagę, co pomyślą czy powiedzą. Nie pozwól, aby strach przed ewentualną krytyką powstrzymał cię od działania. Ta krytyka, której tak bardzo się boisz, może się nie wydarzyć.

Nigdy nie pisz czegoś, w co nie wierzysz. Wtedy nie będziesz przejmować się krytyką. I lepiej obronisz swój punkt widzenia.

Oczywiście nie należy też zupełnie ignorować czytelników. Nigdy nie piszemy tylko dla siebie. Nawet, jeśli nikt nas nie czyta – gdzieś te nasze słowa musimy adresować. Zresztą pisanie czegoś, czego nikt nie czyta, na dłuższą metę jest frustrujące i lepiej od razu zająć się czymś przyjemniejszym.

Dyscyplina, blokada, prokrastynacja

Pisałam kiedyś o Jacku Kerouacu, który pisał wszędzie i zawsze. To dla mnie ideał pisarza. Lindstrom twierdzi z kolei, że kompulsywne pisanie to nie to samo co pisanie zdyscyplinowane. Dodaje, że żeby stać się lepszym pisarzem, trzeba pisać nawet wtedy, kiedy się nie ma na to ochoty. Nie wiem, czy zgadzam się z nim w 100%. Owszem, czasem, kiedy człowiek ustali sobie rutynę, np. pisze 100 słów dziennie albo 1 tekst tygodniowo – pisanie przychodzi coraz łatwiej i łatwiej. Wpada się w rytm, a ochota przychodzi sama. Ja jednak jestem realistką i uważam, że czasem po prostu są takie dni, że nic nie wychodzi. Nawet pisanie. I nie należy w moim przekonaniu biczować się za to, że się nic nie napisało/nie zrobiło. Nie wszystkie nasze działania muszą być produktywne.

I tak większość pracy pisarza to złe pisanie. Pisarz musi dużo słów przelać na papier lub do komputera, aby coś wartościowego z tego ogromu wyłuskać. Lindstrom dodaje też, że jeśli chce ci się poprawiać to samo zdanie 20 razy, dopóki nie będzie cie zadowalać – to jesteś materiałem na pisarza. Ok, nie przesadzajmy. 20 razy to strasznie dużo. 10 wystarczy.

Jakie jeszcze rady daje nam autor?

  • Bądź systematyczny – publikuj często dobre treści
  • Ustal sobie cele – np. liczbę słów
  • Przestań deprecjonować wszystko co napiszesz/zrobisz
  • Przestań gonić za perfekcją. Tekst dość dobry jest lepszy niż nigdy nie dokończony
  • Nie zakochuj się we własnych słowach, ideach. Ja dodam do tego: nie traktuj siebie i swojego pisania zbyt poważnie

Lindstrom pisze też o blokadzie pisarskiej. Przezwyciężenie jej jest bardziej prawdopodobne, kiedy uświadomimy sobie, dlaczego w ogóle mamy blokadę. Być może to zwyczajne zmęczenie. Albo nuda. Jeśli jesteś znudzony tym, co piszesz – nie pisz! Twoi czytelnicy też będą znudzeni. Być może boisz się porażki. Albo sukcesu! Oba lęki mogą skutecznie sparaliżować wszelkie działania.

Podobnie jest z prokrastynacją. Uciekamy w media społecznościowe czy nałogowe oglądanie seriali i tłumaczymy to sobie na różne mniej lub bardziej naukowe sposoby. Ale jest tylko jeden powód prokrastynacji – jesteśmy śmierdzącymi leniuchami. Żeby zerwać z prokrastynacją musimy przestać być leniuchami. Czyli wziąć się do roboty. Proste, prawda?

Pisanie w ujęciu Lindstroma to coś więcej niż czynność układania myśli w słowa. To ważny element komunikacji. Jedną z niewielu rzeczy, która oddala nas od nierozumnych istot, a zbliża do tej jednej, boskiej istoty. To coś, co łączy nas z ludźmi i sprawia, że stajemy się lepsi. Nie wiem jak dla was, ale dla mnie to bardzo krzepiąca myśl.

Powiązane wpisy

Mniej wolniej lepiej. 7 prostych przepisów na to jak mieć mniej, żyć wolniej i czuć się lepiej
Dołącz do newslettera! Otrzymasz eBooka o minimalizmie. Raz na jakiś czas wyślę Ci powiadomienie o nowych wpisach.
I agree to have my personal information transfered to MailChimp ( more information )