Tematem niniejszego artykułu jest prawo na blogu.
Nie wiem czy wiecie, ale bardzo lubię różne dziwne święta. A jest ich całkiem sporo. W zasadzie każdego dnia jest jakiś śmieszny DZIEŃ. Na przykład Dzień Naleśnika albo Dzień Czystych Okien. Jest też Dzień Windy i Dzień Wegetarian (hahaha). A tak serio… Te dziwne święta są o wiele ciekawsze niż takie Boże Ciało. Bardziej inspirujące. Przynajmniej jeśli chodzi o mojego bloga.
Dzisiaj na przykład mamy Światowy Dzień Własności Intelektualnej. Z kolei w ostatnią niedzielę obchodziliśmy Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich. Pomyślałam więc, że może by napisać coś o prawie. Zwłaszcza, że tego tematu nie poruszałam jeszcze na blogu. No i nie jestem prawniczką, co trochę przeszkadza. Ale jestem pewna, że nie można przegapić takiej okazji! Wiem, że to temat mało seksowny, no ale jednak wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że ważny. A nieznajomość prawa szkodzi. No to zaczynamy. Postaram się, żeby nie było nudno.
Prawo na blogu a własność intelektualna
Może zacznijmy od tego, czym jest własność intelektualna. WI (w skrócie) obejmuje dobra niematerialne, takie jak np. twoje imię i nazwisko, wizerunek, ale też patenty czy znaki towarowe. Czyli np. logo bloga lub firmy. Są to takie nienamacalne rzeczy, które można posiadać, chociaż ich nie widać lub nie są konkretnymi przedmiotami. Jeśli nadal nie jest to dla was zrozumiałe, zapraszam na blog Tomka Palaka. On to świetnie objaśnia.
Celem Dnia Własności Intelektualnej jest m.in. zachęcanie społeczeństwa do poszanowania praw własności intelektualnej innych osób. Często zdarza mi się obserwować w sieci zachowania, które stoją w sprzeczności do tego postulatu. Owszem, artysta powinien kraść, ale zbyt często ta mądrość jest naginana. Pełno w blogosferze historii o tym, jak ktoś komuś ukradł zdjęcie, tytuł czy nawet cały tekst. Z pewnością nie są to właściwe praktyki.
O czym więc powinien pamiętać każdy bloger?
- Ogólna zasada jest taka – nie należy jak wariat kopiować wszystkiego, co jest w internecie. To dotyczy zarówno tekstów (Google i tak tego nie doceni) jak i zdjęć. Niektórym ludziom się wydaje, że jak znaleźli coś w Googlach, to ta rzecz należy do nich. Otóż nie należy. W kwestii zdjęć szukajcie takich, które oznaczone są licencją CC0. Ona oznacza, że można ze zdjęć korzystać za darmo, także do celów komercyjnych. Można też te zdjęcia edytować i nie trzeba podawać ich autora. Skąd brać grafiki na legalu pisałam w Blogowym Q&A.
- Jeśli masz na swoim blogu newsletter to znaczy, że przetwarzasz dane osobowe swoich subskrybentów. Dane osobowe to każde dane, dzięki którym można zidentyfikować daną osobę. Czasem wystarczy więc adres e-mail. Jeśli chcesz szanować dane osobowe osób, które zapisały się na twój newsletter, powinieneś wysłać zgłoszenie do GIODO. Więcej i bardziej szczegółowo poruszyła ten temat Magda Górecka w swoim kursie na temat tworzenia listy mailingowej. Znajdziecie tam linki do konkretnych instrukcji, jak takie zgłoszenie wysłać. Sam kurs bardzo polecam.
- Konkursy na blogu czy Facebooku to często wykorzystywany przez blogerów sposób na promocję i angażowanie czytelników. Nie każdy bloger ma jednak świadomość, że konkursy podlegają pod zapisy kodeksu cywilnego. Każdy konkurs powinien ponadto posiadać regulamin. Trzeba też pamiętać, że od nagrody o wartości powyżej pewnej kwoty (760 zł) należy zapłacić podatek. Ten obowiązek leży po stronie organizatora konkursu. Trzeba też pamiętać, by odróżniać konkurs od loterii. Loterie podlegają pod inne przepisy i trzeba je zgłaszać do Urzędu Celnego. Za zorganizowanie loterii pod przykrywką konkursu grożą sankcje finansowe.
Uff! Na dzisiaj to tyle z prawnych zawiłości. Teraz już wiem, dlaczego nie poszłam na prawo. Temat jest szeroki, więc pewnie jeszcze nie raz wrócę do niego.