Blokada pisarska. Co zrobić, kiedy nie chce ci się pisać

Znam kilku blogerów i pisarzy, którzy nie lubią pisać. Brzmi to paradoksalnie, ale tak bywa. Niemal cały proces pisania odbywa się u nich wyłącznie w głowie. Etap koncepcyjny jest długi, a dopiero na końcu przelewają to na papier lub do komputera. I to przelewanie jest z reguły dość bolesne. Są też tacy, którzy pisać lubią, ale czasem zdarzy im się blokada pisarska. Co wtedy?

Blokada pisarska – czy to już koniec!?

Po pierwsze – nie ma w tym nic złego. Mi też czasami się nie chce i spędzam cały dzień oglądając Gwiezdne Wojny. Staram się nie mieć wyrzutów sumienia, chociaż z tyłu głowy słyszę cichy głosik: powinnaś teraz pisać. Ignoruję go jednak.

O ile nie jest to związane z pracą, a twój domowy budżet od tego nie zależy – pamiętaj! Nie musisz pisać. Presja oraz poczucie, że coś musimy, sprawia, że mniej nam się chce. Tacy przewrotni jesteśmy.

Dużo poradników w tym temacie mówi, że należy ustalić sobie rutynę. Genialne porady w stylu: po prostu usiądź i pisz! Pisz codziennie przez x godzin. Pisarze znają wiele sposobów jak tej rutyny się trzymać, unikać rozpraszania, itp. Sama napisałam kiedyś tekst o tym, że trzeba pisać codziennie. No cóż…

Nie wiem, jak jest u was, ale w moim przypadku jest to nieosiągalne. Te sposoby działają na krótką metę. Niezależnie od tego, jaką rutynę sobie ustalę – zawsze prędzej czy później wydarzy się coś, co mnie z tej rutyny wytrąci. Nie ma opcji, aby pisać codziennie. Nie kiedy się pracuje na etacie. Dlatego trzeba być przygotowanym, kiedy taki moment „chcenia” nadejdzie. I zawsze mieć przy sobie coś do pisania, ewentualnie pomóc może dyktafon w telefonie. Chociaż uprzedzam, że ludzie na ulicy mogą się dziwnie na was patrzeć.

Pomocy! Nie chce mi się pisać!

Co wtedy? Przede wszystkim powinieneś odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego nie chce ci się pisać? Nudzi cię sama czynność? Czy chodzi o coś bardziej złożonego – np. brak satysfakcji, reakcji ze strony czytelników, brak pomysłów? Tutaj trzeba zabawić się trochę we własnego psychoterapeutę. Jeśli problem jest złożony – trzeba zastanowić się, jak lepiej docierać do czytelników. Jak zachęcać ich do działania (komentowania, udostępniania), tak żeby pisanie sprawiało większą radość i dawało satysfakcję.

Jeśli zaś umiesz i wiesz o czym chcesz pisać, a do tego masz czytelników, tylko zwyczajnie nie lubisz samej fizycznej czynności pisania – to mam jedno proste (choć nieco brutalne) rozwiązanie:

Nie pisz!

Nie chodzi mi o to, że masz zaraz zamykać bloga i rzucać to wszystko w cholerę. Po prostu mamy obecnie do dyspozycji tyle innych form na publikowanie swoich opinii, że pisanie nie jest już właściwie koniecznością. Ponadto – te inne formy zaczynają wypierać tradycyjne blogowanie. Naprawdę nie ma sensu zmuszać się do czegoś, czego się nie lubi. Kiedy sobie to uświadomiłam – pisanie sprawia mi większą frajdę.

Co zatem możesz zrobić? Publikuj inne materiały – fotoreportaże, zdjęcia, infografiki, relacje live, filmy, tutoriale. Zamiast pisać tekst – nagraj film video i wrzuć na YouTube. Albo stwórz relację live na Facebooku. W ten sposób podzielisz się ze światem tym, co masz do powiedzenia, bez konieczności sięgania po długopis czy stukania w klawiaturę.

Blokada pisarska – jak sobie z nią radzić?

Urodę masz raczej radiową lub po prostu brak ci odwagi, by produkować się przed kamerą? Jest kilka sposobów, które w moim przypadku działają.

Tekst na bloga w dwóch prostych krokach

  1. Wypisz najważniejsze myśli planowanego wpisu w punktach, bez oprawiania ich w pełne zdania, wielkie litery i kropki. Tylko najważniejsze fakty. Pamiętasz lekcje języka polskiego? Kiedy trzeba było zapisać fabułę powieści w punktach – równoważnikach zdań? Zrób coś takiego. Uporządkujesz myśli i szybciej przyjdzie ci ubranie tego w formę wpisu. Zajmie ci to maksymalnie 30 minut. Szkic odłóż na półkę. Zajmij się swoimi sprawami. Idź spać.
  2. Następnego dnia opracuj szkic w formę posta – dodaj wielkie litery i kropki, tytuł, jednym słowem wypełnij luki w tekście. Dodaj 1-2 zdania wstępu (po co to piszesz i po co ktoś ma to czytać) oraz zakończenie (wniosek, coś „na drogę” dla czytelnika, call to action). Maksymalnie godzina pracy i publikujesz tekst. Bułka z masłem.

Bądź realistą

Ustal sobie realistyczny cel – np. 1 wpis na 2 tygodnie. Podkreślam realistyczny. Ale nie rozwlekaj tego. Nie ustalaj sobie, że będziesz pisał 1 tekst przez 2 tygodnie. Ustal datę publikacji i daj sobie dwa dni na stworzenie wpisu (patrz punkt powyżej).

Jeśli nie lubisz pisać – staraj się maksymalnie skrócić proces zapisywania myśli. Co to znaczy? Pisz krótko (czytelnicy też będą ci wdzięczni). Szybkie, proste zdania, bez literackich ozdobników. Dużo krótkich akapitów. Zaproś do współpracy swoje emocje. One dodadzą ci energii, że nawet nie zauważysz, jak tekst będzie skończony. Niech ten tekst będzie jak filiżanka espresso. Nie spędzaj za dużo czasu przy pisaniu. Lepiej podzielić to na mniejsze, mniej męczące odcinki.

Użyj technologii. Albo poproś o pomoc człowieka

Korzystaj z dobrodziejstw XXI wieku. Jeśli pisanie cię męczy – nie przepracowuj się. Zrób szkic wpisu w głowie, a potem nagraj go na dyktafon. Ja czasem dyktuję wpis wprost do edytora tekstu (korzystam z Pages). Może uda ci się znaleźć osobę, która pomoże ci przelać myśli na papier? Są blogi prowadzone wspólnie przez 2 lub więcej blogerów. Możesz poprosić kogoś o pomoc przy redakcji tekstu. Albo nawet zaprosić innego blogera do współpracy przy napisaniu konkretnego tekstu.

Nie bądź swoim własnym krytykiem. Nie odbieraj zabawy innym

Nie obwiniaj się za to, że nic dzisiaj nie napisałeś. Prawdziwy pisarz i tak cały czas pisze – w głowie. Nawet gdy dotknie go blokada pisarska. Podczas zwyczajnych czynności, na spacerze, oglądając film, rozmawiając z ludźmi i obserwując ich. Umysł pisarza analizuje dane i wciąż myśli jak wykorzystać je do pisania.

Nie miej do siebie pretensji, jeśli ci się nie uda. Daj sobie miejsce na margines błędu. Wyznacz też sobie nagrodę za pisanie.

Wyjdź na miasto, do ludzi…

Rozmawiaj z innymi pisarzami/blogerami. Zauważyłam, że spotkania z ludźmi piszącymi napędzają mnie do pisania. Blokada pisarska pryska jak bańka mydlana. Dlatego kiedy tylko mogę biorę udział w konferencjach i warsztatach. Nie dlatego, że wierzę, że pisania można się na takich spotkaniach nauczyć. Raczej po to, aby porozmawiać z innymi twórcami. Za każdym razem gdy z takiego spotkania wychodzę – od razu chce mi się pisać. Być może działa tu chęć rywalizacji? Nie wiem. Ale działa.

Mniej wolniej lepiej. 7 prostych przepisów na to jak mieć mniej, żyć wolniej i czuć się lepiej
Dołącz do newslettera! Otrzymasz eBooka o minimalizmie. Raz na jakiś czas wyślę Ci powiadomienie o nowych wpisach.
I agree to have my personal information transfered to MailChimp ( more information )